W VIII wieku naszej ery, jawajski Buddysta Rsi Marhandya ujrzał w oddali zadziwiający blask. Światło to na przemian wzbijało się w górę i spadało zaraz w dół, wykonując niezwykły taniec na niebie. Kapłan zaintrygowany tym przedziwnym zjawiskiem, postanowił wyruszyć na wyprawę w poszukiwaniu źródła tego magicznego miejsca. Po wielu dniach dotarł na dziką i bujną wyspę, którą dzisiaj znamy jako Bali.
Buddysta podróżując w głąb nieznanego lądu, dotarł do miejsca pełnego nadzwyczajnej energii, miejsca, w którym dwie gałęzie rzeki Wos zbiegały się w jednym punkcie. Legenda głosi, że podczas intensywnej medytacji, Rsi Marhandya dostał wyraźne przesłanie od Bogów. Za ich radą udał się na górę Agung, położonej w centrum wyspy, gdzie pogrzebał pięć cennych metali, jako fundament władzy dla Świątyni Besakih.
Świątynia Besakih, znana również jako Świątynia Matka, uważana jest za najważniejszą wśród licznych, balijskich kaplic. Ten kompleks, złożony z 23 różnej wielkości budynków, szeregu różnorodnych dziedzińców, niezliczonej ilości schodów i ceglanych bram, to pozostałości wieloletniej pracy wiernych. Najistotniejszym punktem tego Sanktuarium jest wzniesiony na wieży Meru pusty tron, zarezerwowany dla Najwyższego Boga – Sang Hyang Widhi Wasa. Ten Dom Modlitwy, miejsce kultu religijnego, nadal jest miejscem docelowym dla wielu pielgrzymów, trzeba niestety uważać na licznych, lokalnych naciągaczy, którzy często wręcz agresywnie domagają się dodatkowych opłat za wejście, tym samym zabierając nieco urok tej przepięknej Świątyni.
Rsi Marhandya po powrocie z góry Agung, postanowił udać się po raz kolejny do doliny łączącej dwie rzeki – Campuhan, w którym dostał objawienia. Aby uczcić bogów, którzy zainspirowali jego działania, wybudował na ich cześć inną świątynię, nazywaną Pura Gunung Lebah. Okazało się, że kaplica otoczona była licznymi, cennymi we właściwości zdrowotne roślinami, stąd nadano później miejscowości nazwę Ubad, czyli dosłownie medycyna. I choć Ubad z czasem zmienił się w Ubud, to czar tego niezwykłego miejsca pozostał ten sam.
Ubud posiada swoją wielką rzeszę fanów. Z dala od wielkich klubów i hałasu, niejeden turysta potrafi odczuć tę niezwykłą energię unoszącą się ponad niedużą miejscowością, która niezmieniona przetrwała do dziś. Wąskie uliczki z niezliczonym labiryntem sklepów, w których kupić można oryginalnie wyglądające rękodzieła, małpi gaj, w gdzie żyje ponad 700 bardzo energicznych makaków, nienaruszone przez człowieka naturalne wodospady, gęsta i wiecznie zielona dżungla to widoki, które bez problemu potrafią wprowadzić w pozytywny i nieopisany nastrój. Jedyne co może dziwić, to wytrwałość i cierpliwość Balijczyków, którzy pomimo tych 240 000 tys. turystów odwiedzających rocznie Bali, nie zatracili swoich tradycji, religii i miłości do natury. Dzięki temu my, obcokrajowcy, możemy od czasu do czasu podziwiać w ciszy ich kolorowe i spektakularne ceremonie składania ofiary bogom.